Otherkinizm – co to takiego?
Otherkinizm, od anglojęzycznego terminu „otherkin”, mogącego się dosłownie tłumaczyć na „innego rodzaju” (other – inny, kind – rodzaj). Polskim zamiennikiem słowa otherkin jest po prostu odmieniec.
Idea otherkinizmu jest dość kontrowersyjnym sposobem postrzegania siebie, a konkretniej swojego ducha. Mówi ona o tym, że dusza mieszkająca w ciele nie jest z nim kompatybilna z jakiegoś powodu. Angażując tu wiarę w reinkarnację, może to być dusza, która nie przybrała kształtu ludzkiego ale pozostała w schemacie duchowym innej istoty, którą była w poprzednim życiu – np. zwierzęcia. Ale otherkinizm nie poprzestaje na uznaniu jedynie form życia jakie znamy z królestwa biologii (fauny i flory). Uznaje także możliwość istnienia dusz wywodzących się od istot mitologicznych, uznawanych od wieków w różnych kulturach za tajemniczych mieszkańców świata duchowego, albo tych które postrzegamy niemal symbolicznie jako personifikacje pewnych idei, często religijnych. Będą to zatem różnorodne biesy i demony, byty anielskie, faerie (elfy), żywiołaki, smoki, dżiny, zmiennokształtne duchy yōkai i inne stworzenia mityczne, czasem powołane do życia podobnie jak tworzą się egregory. Czasem nawet uznaje się pochodzenie tych istot gdzieś spoza ziemi, a więc w uproszczeniu – za kosmitów. Niektórzy też utrzymują, choć dla wielu wydaje się to już kontrowersją nawet wewnątrz tej społeczności, iż mają w sobie ducha maszyny, lub materii którą uznajemy za nieożywioną.
|
Choć dla zagadnienia wampiryzmu otherkinizm ma znaczenie właściwie tylko w kontekście jednego jego przejawu – demonkinizmu – chcę opisać szerzej samą ideę. Żeby bowiem zrozumieć ją, dobrze jest mieć ogląd całości.
Otherkinizm zrzesza ludzi czujących się odmiennymi w stopniu tak znacznym, iż uważają się za obcych we własnym ciele i wśród innych ludzi. Często towarzyszą temu uczuciu różne doznania duchowe; wizje, dziwne sny, zdolności mediumiczne czy paranormalne doświadczenia. Częste jest też czucie kończyn fantomowych; ogona, skrzydeł czy innych nieludzkich części ciała. Mogą się też objawiać cechy, tendencje i manieryzmy wskazujące bardziej na zachowanie tej innej istoty, niż na ludzkie (często dotyczy to zwierzęcych odruchów, takich jak płochliwość, koncentrowanie uwagi w szczególny sposób, gusta, czy zwyczajnie sympatia do konkretnych zwierząt i poczucie szczególnego porozumienia z nimi). Odmieńcy są osobami, które mogą mieć trudność w rozumieniu innych ludzi, przez to że postrzegają świat inaczej – choć zwykle jest to dość subtelna różnica.
Dla maksymalnego uproszczenia, choć będzie krzywdzące, można rzec że to co otherkinizm uważa za cechy odmienności ducha, psychologia nazwała by zaburzeniami osobowości, schizofrenią, autyzmem czy innymi jeszcze podobnymi epitetami. I cóż, być może czasem miała by słuszność... A może i ma słuszność zawsze, choć mylnie widzi w tym chorobę, którą za wszelką cenę należało by wyleczyć?
Od dawna szamani w zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych szaleńcach widzieli nie chorych, ale ludzi naznaczonych przez duchy i zniszczonych przez sceptyczną cywilizację. Świat nauki i świat prostych ludzi nienawidzi odmienności i pragnie za wszelką cenę postrzegać ją jako wypaczenie, chorobę i grzech, bo boi się tego, czego nie rozumie. To zwierzęcy instynkt, który trwa w nas nadal, nawet wtedy gdy pozbawiony jest swego pierwotnego sensu. Z kolei nauka, choć lubi wszystko nazywać, wciąż nie wszystko rozumie – dziedzina chorób i zaburzeń psychicznych jest jedną z tych, w których medycyna porusza się nadal po omacku, umiejąc pewne rzeczy nazwać, ale nie potrafiąc ich w pełni wyjaśnić. Wystarczy zgłębić nieco wiedzy farmaceutycznej by odkryć, że leki psychiatryczne działają – ale nikt nie wie dlaczego, nawet jeśli wiadomo co fizycznie zmieniają w ciele. Czy zatem nauka powinna mieć prawo nazywać coś, czego nie rozumie, chorobą? Być może nie, ale robi to, bo dzięki temu czuje się bezpieczniej. Dla medycyny otherkini będą więc chorymi psychicznie, patologią. Ale dla ludzi o otwartych umysłach, nie muszą nimi być, i sądzę że próbując ich zrozumieć można zyskać więcej, niż starając się zaprzeczyć ich istnieniu.
Otherkini nie są w żadnej mierze groźnymi psychopatami. Potrafią być czasem nieco dziwaczni, ale nadal są ludźmi – przynajmniej w swej fizyczności, potrzebach i zdolnościach. Nie są mutantami, ani nie mają demonicznych mocy, nie chcą władać światem ani go zniszczyć. Są po prostu zagubieni w kontekście, do którego nie pasują. Odczuwają dyskomfort zauważając, że rozumują i postrzegają świat inaczej niż ci, którzy ich otaczają i wywołuje to niezrozumienie. Bywają wyobcowani, zamykają się w swoim świecie sfrustrowani tym, że nadają na innych falach niż wszyscy inni. Ale równie wielu z nich uczy się dostosowywać do systemu i mogą nawet zapomnieć z czasem o swojej odmienności, która pozostanie tylko ich dziecięcą mrzonką, wracającą czasem we śnie, lub w gustach literackich. Ci którzy nie wybiorą drogi wygodnej „asymilacji”, często szukają odpowiedzi w psychologii albo rozwoju duchowym, i albo zostają zdiagnozowani jako zaburzeni, albo zaczynają lepiej rozumieć samych siebie i w końcu akceptują to kim są, ucząc się godzić to z życiem wśród zwyczajnych ludzi. Czasem mogą odkryć w sobie potencjał do jakiegoś działania, które ich odmienność im ułatwia, a czasem nic szczególnego nie musi wynikać z ich inności, poza rozszerzonym horyzontem umysłowym.
Jak było wspomniane wcześniej, jest bardzo wiele rodzajów bytów, co do których uznaje się że mogą stanowić duchowy wzorzec otherkina. Rodzi to w konsekwencji podział społeczności na rodzaje (ang. Kin-types). Główne z nich to:
Otherkinizm i wampiryzm
Dla wampiryzmu otherkinizm ma znaczenie głównie jako jedna z teorii jego genezy. Zostało to dokładniej opisane w artykule „Teorie o przyczynie wampiryzmu”.
Choć nie wydaje mi się niemożliwym aby wampir widział siebie jako otherkina jakiegoś innego typu niż demonkin, to nie znam żadnego takiego przypadku. Klasyfikacja jako demoniczny odmieniec jest schematem na tyle częstym, że w samej społeczności otherkinów jest automatyczna – słyszysz „wampir”, myślisz „demonkin”. Być może wynika to stąd, że drapieżną naturę i kradzież oraz pochłanianie energii najłatwiej jest przypisać ciemności i chaosowi, wiecznie głodnemu popędowi kreacji i zmiany, który musi czymś się karmić by trwać. Drugą kwestią jest ogromnie silne powiązanie kulturowe postaci wampira (fikcyjnej co prawda, ale jednak wampira) z kategorią demonów i upiorów. Być może nawet nie będąc żywymi trupami, czujemy się podświadomie zobligowani do klasyfikowania się w tej samej kategorii co nasi imiennicy z folkloru.
Otherkinizm zrzesza ludzi czujących się odmiennymi w stopniu tak znacznym, iż uważają się za obcych we własnym ciele i wśród innych ludzi. Często towarzyszą temu uczuciu różne doznania duchowe; wizje, dziwne sny, zdolności mediumiczne czy paranormalne doświadczenia. Częste jest też czucie kończyn fantomowych; ogona, skrzydeł czy innych nieludzkich części ciała. Mogą się też objawiać cechy, tendencje i manieryzmy wskazujące bardziej na zachowanie tej innej istoty, niż na ludzkie (często dotyczy to zwierzęcych odruchów, takich jak płochliwość, koncentrowanie uwagi w szczególny sposób, gusta, czy zwyczajnie sympatia do konkretnych zwierząt i poczucie szczególnego porozumienia z nimi). Odmieńcy są osobami, które mogą mieć trudność w rozumieniu innych ludzi, przez to że postrzegają świat inaczej – choć zwykle jest to dość subtelna różnica.
Dla maksymalnego uproszczenia, choć będzie krzywdzące, można rzec że to co otherkinizm uważa za cechy odmienności ducha, psychologia nazwała by zaburzeniami osobowości, schizofrenią, autyzmem czy innymi jeszcze podobnymi epitetami. I cóż, być może czasem miała by słuszność... A może i ma słuszność zawsze, choć mylnie widzi w tym chorobę, którą za wszelką cenę należało by wyleczyć?
Od dawna szamani w zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych szaleńcach widzieli nie chorych, ale ludzi naznaczonych przez duchy i zniszczonych przez sceptyczną cywilizację. Świat nauki i świat prostych ludzi nienawidzi odmienności i pragnie za wszelką cenę postrzegać ją jako wypaczenie, chorobę i grzech, bo boi się tego, czego nie rozumie. To zwierzęcy instynkt, który trwa w nas nadal, nawet wtedy gdy pozbawiony jest swego pierwotnego sensu. Z kolei nauka, choć lubi wszystko nazywać, wciąż nie wszystko rozumie – dziedzina chorób i zaburzeń psychicznych jest jedną z tych, w których medycyna porusza się nadal po omacku, umiejąc pewne rzeczy nazwać, ale nie potrafiąc ich w pełni wyjaśnić. Wystarczy zgłębić nieco wiedzy farmaceutycznej by odkryć, że leki psychiatryczne działają – ale nikt nie wie dlaczego, nawet jeśli wiadomo co fizycznie zmieniają w ciele. Czy zatem nauka powinna mieć prawo nazywać coś, czego nie rozumie, chorobą? Być może nie, ale robi to, bo dzięki temu czuje się bezpieczniej. Dla medycyny otherkini będą więc chorymi psychicznie, patologią. Ale dla ludzi o otwartych umysłach, nie muszą nimi być, i sądzę że próbując ich zrozumieć można zyskać więcej, niż starając się zaprzeczyć ich istnieniu.
Otherkini nie są w żadnej mierze groźnymi psychopatami. Potrafią być czasem nieco dziwaczni, ale nadal są ludźmi – przynajmniej w swej fizyczności, potrzebach i zdolnościach. Nie są mutantami, ani nie mają demonicznych mocy, nie chcą władać światem ani go zniszczyć. Są po prostu zagubieni w kontekście, do którego nie pasują. Odczuwają dyskomfort zauważając, że rozumują i postrzegają świat inaczej niż ci, którzy ich otaczają i wywołuje to niezrozumienie. Bywają wyobcowani, zamykają się w swoim świecie sfrustrowani tym, że nadają na innych falach niż wszyscy inni. Ale równie wielu z nich uczy się dostosowywać do systemu i mogą nawet zapomnieć z czasem o swojej odmienności, która pozostanie tylko ich dziecięcą mrzonką, wracającą czasem we śnie, lub w gustach literackich. Ci którzy nie wybiorą drogi wygodnej „asymilacji”, często szukają odpowiedzi w psychologii albo rozwoju duchowym, i albo zostają zdiagnozowani jako zaburzeni, albo zaczynają lepiej rozumieć samych siebie i w końcu akceptują to kim są, ucząc się godzić to z życiem wśród zwyczajnych ludzi. Czasem mogą odkryć w sobie potencjał do jakiegoś działania, które ich odmienność im ułatwia, a czasem nic szczególnego nie musi wynikać z ich inności, poza rozszerzonym horyzontem umysłowym.
Jak było wspomniane wcześniej, jest bardzo wiele rodzajów bytów, co do których uznaje się że mogą stanowić duchowy wzorzec otherkina. Rodzi to w konsekwencji podział społeczności na rodzaje (ang. Kin-types). Główne z nich to:
- Therianie – wszyscy ci którzy postrzegają siebie jako dusze zwierzęcą w ludzkim ciele. Dzielą się oczywiście na grupki w zależności od rodzaju zwierząt którymi się czują. Jest to najbardziej znana grupa i chyba na swój sposób najłatwiejsza do zaakceptowania dla ludzi. Póki nie wchodzi się w detale, stwierdzenie że jest się kotem, albo że nasze duchowe zwierzę to xyz, nikogo szczególnie nie dziwi. Często społeczność therian przeplata się z tzw. fandomem furry – ludźmi tworzącymi swoje zwierzęce alter-ego i jego wizerunki oraz przebierających się za nie.
- Demonkiny – ludzie postrzegający siebie jako istoty o ciemnej, demonicznej (co nie znaczy że negatywnej!) naturze, często utożsamiający się z wizerunkami różnych kulturowo uznanych biesów, demonów, diabłów czy upiornych stworzeń z różnych mitologii. Łączącą ich cechą jest chaotyczna natura zwykle związana z kreatywnością i niestabilnością (zarówno emocjonalną jak i w kwestii stylu życia pełnego zmian i gorączkowości). Wiele takich osób przejawia egoistyczne cechy lub ma tendencję do łamania zasad dla samego tylko ich łamania. Powszechny jest wśród nich kult wolności i często zajmują się okultyzmem. Cechuje ich duża ciekawość świata. W społeczności odmieńców do tej właśnie grupy zalicza się wampiry, przynajmniej te które postrzegają siebie jako otherkinów. Demonkiny są na swój sposób przeciwnością energetyczną celestiali.
- Celestiale (angelkiny) – To kolejna popularna grupa, choć ludzie postrzegający się w ten sposób często nie znają nawet pojęcia otherkinizmu. Najliczniejszym odsetkiem celestiali są angelkiny, czyli osoby uznające siebie za wcielenia aniołów, nefilimów lub czegoś podobnego (i bardzo często utożsamiających się z wizerunkami tych istot w religii chrześcijańskiej). Postrzegając jednak szerzej tę kategorię istot, są one bytami o świetlistej, promieniującej naturze symbolizującej ład, ale niekiedy i stagnację. Są to często istoty o wyższej wibracji. Bardzo wiele takich osób ma ciągoty do stawania się duchowymi nauczycielami dla innych, do oświecania ich i zarażania pozytywną energią, lub do różnorodnej działalności charytatywnej, ponieważ postrzegają sobie za misję pomaganie innym. Zdarza się jednak, że miewają bardzo skostniałe poglądy i kreują się na powierników jedynej słusznej prawdy, lub przekonują z upartością wołu do konkretnej religii, nie licząc się ze zdaniem innych. Stanowią przeciwieństwo demonkinów.
- Istoty mityczne – To bardzo ogólnie potraktowany zbiór osób uważających się za wcielenia istot znanych z legend, mitów, czasem fantastyki. To m.in. smoki, syreny, pół zwierzęta-pół ludzie, żywiołaki czy dżiny, elfy, skrzaty, duchy opiekuńcze natury. Dość liczną grupą wśród nich są faerie – elfy (głównie w rozumieniu mitologii irlandzkiej, ale zdarza się też pojmowanie bliższe tolkienowskim elfom) oraz dragonkiny, czyli istoty będące smokami, wyobrażanymi w dość różnorodny sposób. Istnieje wiele niezgodności co do tego, czy istoty te powstały tak jak egregory czy moślokształty, ze zbiorowej świadomości kulturowej wierzącej w ich istnienie, czy też przybyły z innych sfer duchowych lub odległego miejsca w rozległym kosmosie. Może nawet wszystkie opcje mają w sobie coś z prawdy? W każdym razie ci odmieńcy znajdują się w grupie osób, którym najczęściej się niedowierza, nawet w społeczności otherkinicznej. Być może stoi za tym fakt, że często miewają bardzo kontrowersyjne poglądy i rozprawiają o różnych dziedzinach, w których niekoniecznie okazują się być kompetentnymi (nie zapominajmy, że tak jak w przypadku wampirów, tak i u otherkinów spore jest „skażenie” wkręcającymi sobie fanaberie nastolatkami w okresie buntu).
- Inne – między innymi wspomniane z początku cyberkiny – osoby postrzegające siebie jako duchy maszyn, robotów i cyber-jaźni. Są też osoby uważające się za duchy różnych roślin, zwykle drzew, czy nawet za wcielenie materii nieożywionych i elementów przyrody takich jak głazy, wodne strumienie etc. Brzmi to jak szaleństwo dla większości ludzi, nawet dla samych otherkinów, ale w gruncie rzeczy, wszystko co nas otacza ma swoje odbicie w wymiarze astralnym i jest też energią. A skoro świadomość jest w sumie czystą energią.. to dlaczego nie? Podobnie jak poprzednia grupa, borykają się z silnym niedowierzaniem, nawet wśród innych otherkinów i jest ich ogółem niewielu.
Otherkinizm i wampiryzm
Dla wampiryzmu otherkinizm ma znaczenie głównie jako jedna z teorii jego genezy. Zostało to dokładniej opisane w artykule „Teorie o przyczynie wampiryzmu”.
Choć nie wydaje mi się niemożliwym aby wampir widział siebie jako otherkina jakiegoś innego typu niż demonkin, to nie znam żadnego takiego przypadku. Klasyfikacja jako demoniczny odmieniec jest schematem na tyle częstym, że w samej społeczności otherkinów jest automatyczna – słyszysz „wampir”, myślisz „demonkin”. Być może wynika to stąd, że drapieżną naturę i kradzież oraz pochłanianie energii najłatwiej jest przypisać ciemności i chaosowi, wiecznie głodnemu popędowi kreacji i zmiany, który musi czymś się karmić by trwać. Drugą kwestią jest ogromnie silne powiązanie kulturowe postaci wampira (fikcyjnej co prawda, ale jednak wampira) z kategorią demonów i upiorów. Być może nawet nie będąc żywymi trupami, czujemy się podświadomie zobligowani do klasyfikowania się w tej samej kategorii co nasi imiennicy z folkloru.
~Sibrien
IX 2018.r
IX 2018.r