„Przestać w nie wierzyć” – czy to działa?
Spotkałam się kiedyś z pewnym artykułem na temat wampiryzmu energetycznego, nie takim złym swoją drogą (znajdziecie do niego link w bibliografii pod tym tekstem), który jako metodę obrony przed wampirami energetycznymi proponował „przestać w nie wierzyć, po prostu. - Przestać wierzyć, że ktokolwiek ma nad wami władzę.” Uznałam, że jest to zagadnienie zasługujące na komentarz.
Zacznijmy od tego, jaka jest idea działania tego pomysłu. Otóż, chodzi o metodę odpędzenia złej intencji poprzez niewiarę w jej skuteczność lub moc. Śliczne założenie, stare jak świat – a przynajmniej wśród ludzi parających się różnymi formami ezoteryki i okultyzmu znane od dawien dawna. Jest to dość skuteczna metoda radzenia sobie z tzw. „złym okiem”, przeświadczeniami o byciu ofiarą klątwy, przekleństwa i złorzeczenia na nas, czy generalnie wmawianiem nam przez innych złego losu lub pecha. Jest tak dlatego, że wszystkie te rzeczy działają za pośrednictwem nas samych – dopiero gdy uwierzymy, że to prawda (np. że sąsiadka rzuciła na nas klątwę) sami sprowadzamy na siebie zły los. Tak działają też przesądy dotyczące pecha. Tylko ten kto w nie wierzy, faktycznie padnie ofiarą nieszczęścia. Ten kto nie wierzy w przesądy czy klątwy nawet nie wie, że miałby mieć pecha więc po prostu albo go nie generuje, albo go nie zauważa i nie będzie wyolbrzymiał tego, że potknął się czy zgubił 10 groszy do rangi bycia przeklętym (jest tu oczywiście pewien rozstrzał między złorzeczącymi laikami, a działaniami ludźmi którzy zajmują się okultyzmem bardziej na poważnie i metoda niewiary nie jest we wszystkich przypadkach tak samo skuteczna, ale to dlaczego tak jest to nie temat dla tego artykułu).
|
Jaki w takim razie jest mankament tego pomysłu? Otóż, wampiryzm energetyczny nie jest tylko czyjąś złą wolą, wmawianą nam. Nie jest to coś co nie zaistnieje ani trochę jeśli to wyprzemy. Można przez pewność siebie i brak wiary w to, że ktoś mógłby nas skrzywdzić nieco odstraszyć od siebie napastnika lub odrobinę zniwelować skutki jego ataku, ale nie da się całkiem go zablokować. Wampir to nie intencja, tylko człowiek. Nie ważne jak mocno nie dajemy w to wiary, nadal ktoś może nas wyprowadzić z równowagi, zrobić coś co złamie nam serce, wyłudzić coś od nas, zmarnować nasz czas i tak dalej.
Wampiryzm energetyczny – szczególnie ten nieświadomy, w którego to właśnie kontekście się tu obracamy – operuje przede wszystkim na emocjach. A mimo iż psychologia stale powtarza nam, że to my mamy emocje, a nie one nas i że świadomie wybieramy jak reagujemy na bodźce (co prawdopodobnie miał także na myśli autor wspomnianego z początku artykułu, w słowach "żaden wampir energetyczny nie kradnie waszej energii bez waszej zgody"), to jednak przykrą prawdą jest fakt, iż mało kto ma dość dużą świadomość i inteligencję emocjonalną by stale o tym pamiętać. W efekcie większość ludzi w ogóle nie myśli nad tym, że na wszystkie bodźce natychmiast i bez refleksji reaguje emocjonalnie. I nie jest to ani odrobinę coś czemu można zapobiec powtarzając sobie, że wampiryzm to nieprawda i że nikt nie ma takiej władzy by ograbić nas z witalnych sił. Tak naprawdę wampir emocjonalny (czyli energetyczny, żywiący się za pośrednictwem emocji) nie wyrywa z nas energii tak, jak większość osób to sobie wyobraża – to nie wygląda jak wyrywanie komuś piłki z rąk. To jest robienie wszystkiego by ofiara sama rzuciła w nas tą piłką, nawet nie wiedząc że nam ją w ten sposób oddaje. Wampir robi różne rzeczy aby sprowokować nas emocjonalnie, a my dajemy mu swoją energię w formie emocji, którymi reagujemy na jego prowokacje.
Uważam iż pochopne hołdowanie idei niewiary w zjawisko w ramach ochrony przed nim, szczególnie w kontekście wampiryzmu jest czymś co może pogorszyć naszą sytuację. Przede wszystkim dlatego, że prowadzi to bezpośrednio do zaprzeczenia iż wampiryzm energetyczny w ogóle istnieje, wmówieniu sobie że to bajki i nadinterpretacje zwolenników spiskowych teorii, a co za tym idzie nie szukanie żadnych rzetelnych informacji na temat tego zjawiska ani metod ochrony przed nim. A to w konsekwencji czyni nas bezbronnymi i podatnymi na atak. Nie tędy droga. Już lepiej jest zaakceptować fakt że coś takiego istnieje, ale wierzyć że nie zdoła nas skrzywdzić bo umiemy się obronić (i oczywiście nauczyć się jak się to robi), niż twierdzić że coś nie może nas skrzywdzić, bo tego nie ma.
Co prawda artykuł, który skłonił mnie do napisania tego krótkiego tekstu mówił też o innej rzeczy, znacznie słuszniejszej i bardziej skutecznej – o tym, że najlepszą formą ochrony przed wampiryzmem jest nie być dobrą ofiarą. Z tym w pełni się zgadzam i sama zamierzam na ten temat napisać parę słów, bo to faktycznie jest najlepsza tarcza jaką możemy sobie sprawić. Ale o tym powiem więcej w innym artykule.
Wampiryzm energetyczny – szczególnie ten nieświadomy, w którego to właśnie kontekście się tu obracamy – operuje przede wszystkim na emocjach. A mimo iż psychologia stale powtarza nam, że to my mamy emocje, a nie one nas i że świadomie wybieramy jak reagujemy na bodźce (co prawdopodobnie miał także na myśli autor wspomnianego z początku artykułu, w słowach "żaden wampir energetyczny nie kradnie waszej energii bez waszej zgody"), to jednak przykrą prawdą jest fakt, iż mało kto ma dość dużą świadomość i inteligencję emocjonalną by stale o tym pamiętać. W efekcie większość ludzi w ogóle nie myśli nad tym, że na wszystkie bodźce natychmiast i bez refleksji reaguje emocjonalnie. I nie jest to ani odrobinę coś czemu można zapobiec powtarzając sobie, że wampiryzm to nieprawda i że nikt nie ma takiej władzy by ograbić nas z witalnych sił. Tak naprawdę wampir emocjonalny (czyli energetyczny, żywiący się za pośrednictwem emocji) nie wyrywa z nas energii tak, jak większość osób to sobie wyobraża – to nie wygląda jak wyrywanie komuś piłki z rąk. To jest robienie wszystkiego by ofiara sama rzuciła w nas tą piłką, nawet nie wiedząc że nam ją w ten sposób oddaje. Wampir robi różne rzeczy aby sprowokować nas emocjonalnie, a my dajemy mu swoją energię w formie emocji, którymi reagujemy na jego prowokacje.
Uważam iż pochopne hołdowanie idei niewiary w zjawisko w ramach ochrony przed nim, szczególnie w kontekście wampiryzmu jest czymś co może pogorszyć naszą sytuację. Przede wszystkim dlatego, że prowadzi to bezpośrednio do zaprzeczenia iż wampiryzm energetyczny w ogóle istnieje, wmówieniu sobie że to bajki i nadinterpretacje zwolenników spiskowych teorii, a co za tym idzie nie szukanie żadnych rzetelnych informacji na temat tego zjawiska ani metod ochrony przed nim. A to w konsekwencji czyni nas bezbronnymi i podatnymi na atak. Nie tędy droga. Już lepiej jest zaakceptować fakt że coś takiego istnieje, ale wierzyć że nie zdoła nas skrzywdzić bo umiemy się obronić (i oczywiście nauczyć się jak się to robi), niż twierdzić że coś nie może nas skrzywdzić, bo tego nie ma.
Co prawda artykuł, który skłonił mnie do napisania tego krótkiego tekstu mówił też o innej rzeczy, znacznie słuszniejszej i bardziej skutecznej – o tym, że najlepszą formą ochrony przed wampiryzmem jest nie być dobrą ofiarą. Z tym w pełni się zgadzam i sama zamierzam na ten temat napisać parę słów, bo to faktycznie jest najlepsza tarcza jaką możemy sobie sprawić. Ale o tym powiem więcej w innym artykule.
~Sibrien
VIII.2019r.
VIII.2019r.